Jeśli któryś z klasycznych filmów
SF zasługiwał na grę wbijającą gracza w rolę zaszczutej ofiary,
to z pewnością Obcy. Powracający do klaustrofobicznego klimatu
dzieła Ridleya Scotta "Alien: Isolation" spotkał się z
entuzjastycznymi ocenami. Czy z punktu widzenia nie tylko gracza, ale
i fana serii tytuł ten rzeczywiście jest przełomowy?
Sama rozgrywka trzyma w napięciu.
Polega głównie na przemykaniu się ciemnymi korytarzami, chowaniu
się po szafkach i tunelach z czujnikiem ruchu w ręku. Z obcym walki
właściwie nie ma, jest on nieśmiertelny. Można jedynie zmusić
kreaturę do odwrotu przy pomocy miotacza ognia, co daje kilkanaście
sekund oddechu. Wystarczy mały błąd i Ripley zostaje brutalnie
zabita, czemu towarzyszy tyleż imponująca, co makabryczna animacja.
Autorzy znakomicie opanowali sztukę wzbudzania grozy. Niestety, nie
udało im się uniknąć monotonii i tutaj prawie kończą się dobre
wiadomości.
Kici kici... |
Wyobraźnia twórców gry jest
ograniczona jak scenariusz filmu pornograficznego. Trudno liczyć na
zaskoczenie, gdy każdy zwrot akcji prowadzi do tego samego. Nasza
bohaterka Amanda Ripley (córka znanej z filmów Ellen) głównie
włącza i wyłączania zasilanie do jakichś maszyn. Ponadto jeszcze
otwiera drzwi. Raz są na nich blokady mechaniczne, innym razem
wymagane są klucze elektroniczne, hakowanie lub palnik (wszystko w
kilku odmianach) oraz oczywiście trzeba włączyć prąd. Nietrudno
wyobrazić sobie, że takie misje mogłyby być generowane przez
komputer w nieskończoność.
Przyszłość widziana z lat 70. |
Sama fabuła jest szczątkowa,
wszystkie występujące postaci służą tylko do tego, by dawać
zadania Ripley. Czasem giną i są zastępowane przez inne, co nie
sprawia żadnej różnicy, bo i tak nie budzą emocji. Nasza
bohaterka zawsze znajduje się w roli pionka gotowego coś włączyć,
odłączyć lub otworzyć. Nieco ciekawsze są audiodzienniki i
zapisy w komputerach, które sączą historię upadku stacji
kosmicznej. Ten mało oryginalny zabieg wciąż się sprawdza.
Dużo było słychać o inteligencji,
którą w grze będzie obdarzony obcy. W praktyce chodzi chyba o to,
że zapoznał się z materiałem źródłowym i doszedł do słusznego
wniosku, że głównym źródłem kłopotów będzie Ripley, tak jak
wcześniej jej matka. Obcy jest więc cały czas na karku - nawet gdy
nie jest w stanie nic wywęszyć, zawsze kręci się w części
stacji gdzie przebywamy. Stwór mało interesuje się innymi ludźmi,
chyba że akurat tak mu każe scenariusz, albo wdamy się z nimi w
walkę. Androidy natomiast ignoruje kompletnie. Efektem takiego
zachowania obcego jest to, że przywyka się do niego niczym do
domowego kota. Chodzenie za jego ogonem staje się w pewnym momencie
zupełnie naturalne, bo inaczej nie posuniemy się w grze. Możemy
chować się godzinami, a i tak zawsze będziemy słyszeć jego
wesołe tuptanie w najbliższej okolicy.
Uproszczone wersje androidów czasem lepiej straszą od obcego
|
Niespodziewanie gdzieś w połowie gry
na chwilę wyskakujemy z roli Amandy i dostajemy coś w rodzaju
interaktywnego filmu, który jest kopią sceny odkrycia przez załogę
Nostromo statku z "Gwiezdnym jockeyem" i kokonów obcego.
Dla miłośników dzieła Scotta powinna być to duża
przyjemność, bo można swobodnie eksplorować pomieszczenia znane z
filmu. Szkoda, że mimo braku faktycznej rozgrywki, dzieje się tam
więcej znaczących rzeczy niż w całej reszcie gry. Później
wracamy do chowania się po szafkach i tak już do samego końca. Ten
jest zresztą tak samo ubogi w pomyślunek, jak cała reszta fabuły.
Coś się dzieje i nie wiadomo co, acz skłonny jestem zaryzykować,
że pewnie niedługo trzeba będzie jakieś drzwi otworzyć i prąd
podłączyć.
Alien: Isolation budzi we mnie mieszane
uczucia. Pod pewnymi względami ociera się o wybitność, pozostając
przy tym grą tak pustą, pozbawioną duszy i wyobraźni, że
krzyczeć się chce. Tego zaś, jak to w kosmosie, nikt nie usłyszy.
Pamiętajcie, że zawsze w razie wypadku - utknie wam klucz w zamku, lub drzwi się zatrzasną i nie da rady dostać się do domu to ślusarz warszawa pomoże. Tym bardziej, że pomaga o każdej porze, wystarczy zadzwonić
OdpowiedzUsuńA co, jeśli utkniesz w ciemnej piwnicy nie mogąc znaleźć wyjścia, a jednocześnie słyszysz, że w pobliżu porusza się coś oślizgłego, co biednego ślusarza-spamera duszę pożarłoby w ułamku sekundy?
UsuńZajebiście! Jak potrzebujesz adwokata to najlepiej takiego co spamuje pod recenzją gry o potworach z kosmosu.
OdpowiedzUsuńTak, mam pytanie - kto z punktu widzenia prawa ma rację w sporze Obcy kontra Predator?
OdpowiedzUsuń