środa, 23 stycznia 2013

Bierz prawa i w nogi (*) czyli Klipon.pl [aktualizacja]

Różnych się widzi spryciarzy w internecie, chcących żerować na cudzej pracy. Niektórzy podpinają się pod szumne określenie Web 2.0, ale tak naprawdę wyciąganie kontentu (przepraszam za marketingowy żargon) od użytkowników istnieje istnieje w necie jeszcze od lat 90. Ostatnio trafiłem na portal zwący się Klipon.pl, który przystosował tę praktykę, gdzieś tak już do Web 3.5.

Idea jest generalnie niezła. Zespoły wrzucają na Klipona swoje utwory, a domorośli tfu-rcy robią do nich teledyski. Jedni i drudzy mają okazję na promocję swojej pracy. Zespół dostaje klipa za frajer, a wideło-tfurca, pławi się w chwale, obserwując rosnące kliknięcia i ma nadzieję na wielką karierę.

I tu uwaga. Portal zaznacza, że autorzy muzyki mogą teledyski bezpłatnie wykorzystać, poprzez umieszczenie playera Klipon.pl na swojej stronie internetowej.

Kiepsko być uwiązanym do takiego playera, no ale przecież chyba są inne opcje? YouTube, Vimeo...

Owszem. Możecie też "uzyskać lub kupić licencję od Klipon.pl na użycie teledysku w swoich materiałach promocyjnych".

Hmm, czyżby ktoś przypadkiem napisał "od Klipon.pl" zamiast "od autora teledysku"? Idziemy do regulaminu a tam...

"Twórcy teledysku, zamieszczający teledysk na stronie Klipon.pl w ramach konkursu, jak

i poza nim zgadzają się na przekazanie całości praw autorskich i majątkowych portalowi Klipon.pl. Prawa te z chwilą umieszczenia teledysku, są automatycznie przekazywane portalowi."

Pięknie. Całość praw autorskich i majątkowych. Prawdopodobnie była tam jeszcze klauzula o oddaniu w niewolę syna pierworodnego, ale być może ktoś uznał, że lepiej z tym poczekać aż się portal na dobre rozbuja.

Wykonawca muzyki szczęśliwie jest mniej poszkodowany, ale i tak praktycznie traci kontrolę nad swoim utworem w chwili gdy ktoś zrobi do niego jakikolwiek teledysk i załaduje na portal.

Klipon ma chyba spore plany i możliwości bo współpracują z... EMI, czyli jednym z tzw. majorsów. Trzeba przyznać, że duże wytwórnie nadal solidnie pracują na swój image bezwzględnych korporacji. Tak bardzo przejmują się łamaniem praw autorskich, że najchętniej zabraliby je artystom.

Chciałbym mieć nadzieję, że nikt, kto był w stanie opanować sztukę tworzenia wideo na przyzwoitym poziomie, nie jest tak głupi, żeby oddawać Kliponowi swoją pracę za darmo. Niestety wielu artystów naprawdę tnie tępą stroną noża i w pełni zasługuje na opinię jaką najwyraźniej ma o nich Klipon / EMI. Może część z nich była jednak na tyle przytomna, by wpisać najpierw do wyszukiwarki "klipon opinie" i wyskoczył im ten post. Napisałem to dla Was głąby! Tylko się nie przewróćcie o własne nogi biegnąc mi dziękować!

(*) Dla tych, którzy nie są subtelnymi intelektualistami: tytuł posta nawiązuje do filmu Woody Allena "Bierz forsę i w nogi".

PS 
PS [update]. Z lenistwa pominąłem ten wątek, ale post kolegi Mario z forum Kamera Akcja tudzież komentarz pod postem zachęcił mnie do małego update'u. Ten regulamin jest po prostu bezprawny. Dlaczego? Oto dwa cytaty dotyczące prawa autorskiego, wzięte z artykułu adwokata Michała Mikołajczaka na Money.pl.

Z każdym utworem związane są dwa rodzaje praw autorskich - osobiste i majątkowe. Pierwsze z nich przysługują zawsze jego twórcy - nie podlegają zrzeczeniu się ani zbyciu.

I w kwestii autorskich praw majątkowych:
Umowa przenosząca omawiane prawa musi zostać zawarta w formie pisemnej, w przeciwnym razie będzie ona bowiem nieważna.

Tak więc załadowanie czegoś na portal nie wystarczy żeby komuś przekazać prawa, obojętnie co jest napisane w regulaminie. Koniec historii. Z powodów. o których pisałem wcześniej, nadal jednak uważam, że ktoś się na tym może przejechać. Mam nadzieję, że tym ktosiem będzie właściciel Klipona.