To był bardzo przyjemny i ważny dla mnie projekt. Pierwsza rzecz związana z dźwiękiem, jaką robiłem dla kogoś po odejściu z Expressu Bydgoskiego, ale jeszcze zanim zdecydowałem się zostać freelancerem. Siedziałem wówczas przez trzy miesiące w SDLu, składając instrukcje obsługi do sprzętów wszelakich i wchłaniając ducha prawdziwego corpo. Śledztwo wbiło ostatni gwóźdź do trumny w tej pracy, dobitnie mi uświadamiając, że nie jestem w stanie robić tego co mnie interesuje, robiąc to tylko po godzinach. Po paru latach mogę stwierdzić, że to był happy end.
A tutaj dźwiękowe making of: