Podobne pojęcie o sprzęcie, który kradną mieli nasi złodzieje |
Zaraz po włamaniu ustawiłem alert na
Allegro, który miał mnie powiadamiać o nowych ofertach ze
zdefiniowanymi słowami kluczowymi. Wpisałem tam tylko dwa mniej
popularne sprzęty, bo od razu założyłem, że oglądanie każdego
mikrofonu Shure SM58 mogę sobie odpuścić. Od czerwca 2014 nie było
ani jednej oferty sprzedaży miksera Yamahy, jaki mi zginął.
WTEM! 15 lutego. Mail od Allegro podaje
linka do Yamahy. Wchodzę. Wygląda jak mój, ale to się przecież
zdarza identycznym modelom. Skąd? Bydgoszcz. Robi się ciekawie.
Sprzedawca pisze, że wystawia "to co jest na zdjęciu".
Bardziej istotne jest jednak to, czego na zdjęciu nie ma - a
mianowicie zasilacza. Złodzieje byli tak głupi, że go nie zabrali.
Patrzę na inne aukcje sprzedawcy - wśród nich jest mały mikserek,
identyczny, jak ten, którego używał nasz perkusista do
nagłaśniania metronomu. Też nie ma do niego zasilacza. A gdzież
on? Oczywiście, w naszej próbowni - dotrzymuje towarzystwa temu od
Yamahy. Pozostały sprzęt to kilka gitarowych kabli (moje i Lulu z
Wyroku) oraz bardzo rzadki, butikowy efekt, też własność Lulu.
Trafiony zatopiony, wszystkie oferty tej osoby związane z muzyką,
wywędrowały z naszej kanciapy.
Sprzedawca ma wystawione jeszcze dwie
rzeczy - samochód (widać rejestrację) i złoty łańcuszek. Przy
obu jest numer telefonu. Konto allegrowe raczej normalne, znacznie
więcej kupionych rzeczy niż sprzedanych, używane od kilku lat,
komentarze OK. Nic podejrzanego.
Czas nagli, ludzkość już licytuje
nasz sprzęt. Dzwonię na komisariat, gdzie wcześniej prowadzono
postępowanie. Każą mi przyjechać z wydrukami. Robię to i godzinę
później jestem po zeznaniach (dusza literata drży we mnie z
rozkoszy, gdy czytam tę piękną prozę podpisaną własnym
nazwiskiem). Sprawa ma zostać przekazana komendantowi, który
zadecyduje o ewentualnej akcji.
Zaledwie parę godzin później dostaję
telefon - przedmioty będą do odebrania na komisariacie. Ponad to,
co było na aukcji, policja znajduje jeszcze
domowej roboty przester gitarowy, który
wygląda jak radziecka konserwa z doczepioną gałką i opisana
mazakiem z braku nalepki. Tacy to byli złodzieje.
Jak się tłumaczył paser? Kobieta
(tak, tak, płeć piękna - to się też zgadzało z komentarzami
wyśledzonymi przeze mnie na Allegro) twierdziła, że kupiła sprzęt pół roku temu na giełdzie przy stadionie Chemika. Historyjka jakich wiele. Mijają
kolejne godziny i aukcje muzyczne znikają z konta, wszystkie oferty
zostają odwołane. Łańcuszek i auto zostają.
Naiwnie czy nie, czekamy na ciąg
dalszy sprawy. To w końcu tylko część ukradzionego sprzętu i to
nie najcenniejsza.
Na koniec apel - ludzie - spisujcie
numery seryjne sprzętów. A jak dojdzie do najgorszego, alerty są
waszymi przyjaciółmi.
PS Skoro już odkurzyłem tego bloga to
jeszcze wspomnę, że parę dni temu minęło 5-lecie "(Also
Sprach) Franky" Nihil Quest, pierwszego teledysku w mojej
reżyserii. Śpiewam na nim do Shure'a, którego miałem od 2002
roku. Też został skradziony i ze względów sentymentalnych chyba
żal mi go najbardziej.
Oglądam właśnie film Betonowa Noc, ale ta akcja ciekawsza.
OdpowiedzUsuńJózef.