niedziela, 5 maja 2013

Perła wśród wieprzy: The Bum

W umyśle bohatera The Bum, kotek jest wiecznie żywy
Nie jestem fanem przygodówek tworzonych przez amatorów. Na przestrzeni ostatnich lat grałem w klika, i w najlepszym przypadku były akceptowalne jak na produkt, za który nic się nie płaci. Nie pamiętam, żeby którąkolwiek chciało mi się skończyć. Niestety w przypadku gier różnica między zawodowcami a amatorami, wydaje się być bardziej znacząca, niż w przypadku innych dziedzin sztuki.

Z takim to właśnie przykrym nastawieniem, podchodziłem do darmowej, amatorskiej przygodówki The Bum, na którą trafiłem przypadkiem i którą zamierzałem włączyć na góra parę minut. Czekało mnie ogromne zaskoczenie. Jeśli chodzi o gry, które starają się być zabawne, to ta skromna produkcja jest napisana lepiej niż większość profesjonalnych przygodówek. Jak to możliwe? Nie wiem! NIE WIEM!!! Niedowierzanie towarzyszyło mi przez dużą część rozgrywki. W pierwszej chwili myślałem, że autorowi się poszczęściło na początku, ale gra cały czas trzyma poziom. Jak na mój gust dialogi można by trochę przyciąć, jednak poza tym The Bum od strony pisarskiej prezentuje poziom imponujący.

Weźmy głównego bohatera. Jest bezdomny, jest świrem i ze światem komunikuje się przez skarpetkę założoną na dłoń. Najciekawsze jest zaś, że interpretuje świat na swój własny sposób. Gracz widzi zwykłą skrzynkę z bezpiecznikami, a bohater skomplikowaną zagadkę, co zresztą doskonale pasuje do konwencji gry. Bohaterowie przygodówek zachowują się zazwyczaj tak kretyńsko, że zastanawiam się, dlaczego nikt wcześniej nie wpadł na pomysł, żeby w roli głównej obsadzić szaleńca. Brawo.

Trzeba jeszcze wspomnieć, że The Bum, skądinąd stworzony przez dwójkę Polaków (tak, są polskie akcenty), zawiera mnóstwo odniesień do klasycznych gier Lucasarts, a także Monty Pythona. To mnie akurat za bardzo nie kręci. Powiedzieć, że lubię Lucasarts i Monty Pythona, to tak jakby stwierdzić, że papież z sympatią wypowiada się o Jezusie, hołdy mają jednak dla mnie sens w umiarkowaniu. To nie one sprawiają, że gra jest śmieszna, lecz oryginalny materiał wysokiej próby. Z tego zmagania The Bum wychodzi zwycięsko.

Jak widać na załączonym obrazku i trailerze (który niestety nie oddaje tego, jak dobra jest gra), The Bum ma staroszkolną grafikę. O dźwięku i muzyce można napisać tyle, że są. Dla niektórych może być to ciężkie do przełknięcia. Warto się przemóc, zwłaszcza, jeśli ktoś tęskni za tym niegdyś wspaniałym, a dziś zmarginalizowanym gatunkiem gier komputerowych.

Grę można ściągnąć tutaj:




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz