W umyśle bohatera The Bum, kotek jest wiecznie żywy |
Nie jestem fanem przygodówek
tworzonych przez amatorów. Na przestrzeni ostatnich lat grałem w
klika, i w najlepszym przypadku były akceptowalne jak na produkt, za
który nic się nie płaci. Nie pamiętam, żeby którąkolwiek
chciało mi się skończyć. Niestety w przypadku gier różnica
między zawodowcami a amatorami, wydaje się być bardziej znacząca,
niż w przypadku innych dziedzin sztuki.
Z takim to właśnie przykrym
nastawieniem, podchodziłem do darmowej, amatorskiej przygodówki The
Bum, na którą trafiłem przypadkiem i którą zamierzałem włączyć
na góra parę minut. Czekało mnie ogromne zaskoczenie. Jeśli
chodzi o gry, które starają się być zabawne, to ta skromna
produkcja jest napisana lepiej niż większość profesjonalnych
przygodówek. Jak to możliwe? Nie wiem! NIE WIEM!!! Niedowierzanie
towarzyszyło mi przez dużą część rozgrywki. W pierwszej chwili
myślałem, że autorowi się poszczęściło na początku, ale gra
cały czas trzyma poziom. Jak na mój gust dialogi można by
trochę przyciąć, jednak poza tym The Bum od strony pisarskiej
prezentuje poziom imponujący.
Weźmy głównego bohatera. Jest
bezdomny, jest świrem i ze światem komunikuje się przez skarpetkę
założoną na dłoń. Najciekawsze jest zaś, że interpretuje świat
na swój własny sposób. Gracz widzi zwykłą skrzynkę z
bezpiecznikami, a bohater skomplikowaną zagadkę, co zresztą
doskonale pasuje do konwencji gry. Bohaterowie przygodówek zachowują
się zazwyczaj tak kretyńsko, że zastanawiam się, dlaczego
nikt wcześniej nie wpadł na pomysł, żeby w roli głównej
obsadzić szaleńca. Brawo.
Trzeba jeszcze wspomnieć, że The Bum,
skądinąd stworzony przez dwójkę Polaków (tak, są polskie
akcenty), zawiera mnóstwo odniesień do klasycznych gier Lucasarts,
a także Monty Pythona. To mnie akurat za bardzo nie kręci.
Powiedzieć, że lubię Lucasarts i Monty Pythona, to tak jakby
stwierdzić, że papież z sympatią wypowiada się o Jezusie, hołdy
mają jednak dla mnie sens w umiarkowaniu. To nie one sprawiają, że
gra jest śmieszna, lecz oryginalny materiał wysokiej próby. Z tego
zmagania The Bum wychodzi zwycięsko.
Jak widać na załączonym obrazku i
trailerze (który niestety nie oddaje tego, jak dobra jest gra), The
Bum ma staroszkolną grafikę. O dźwięku i muzyce można napisać
tyle, że są. Dla niektórych może być to ciężkie do
przełknięcia. Warto się przemóc, zwłaszcza, jeśli ktoś tęskni
za tym niegdyś wspaniałym, a dziś zmarginalizowanym gatunkiem gier
komputerowych.
Grę można ściągnąć tutaj:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz