niedziela, 1 maja 2011

Notka-anegdotka na beatyfikację

Historyjkę poniższą opowiedziała mi sympatyczna koleżanka. Koleżankę określiłbym jako areligijną, niezainteresowaną sprawami duszy, co nie przeszkadza (lub nie przeszkadzało) jej sporadycznie chodzić do kościoła... Czyli właściwie polska norma.
Zdjęcie z czasu żałoby - 8 maja, 2005 rok.  Fot. Ian

W 1999 roku wraz z ojcem wybrała się zobaczyć nawiedzającego okolice Bydgoszczy papieża Jana Pawła II. Na wypadek gdyby Opatrzność z bliżej nieokreślonych przyczyn postanowiła tego dnia nie sprzyjać, wyruszając na lotnisko, gdzie odbywało się spotkanie, wzięli parasol.

Na miejscu... no cóż, powiedzmy szczerze, kiedy JPII nie śpiewał i nie zagadywał tłumu, to nie był porywającym showmanem. Znudzony mszą ojciec koleżanki dostrzegłszy na ziemi Bogu ducha winny papierek, począł go molestować końcówką parasola. Wraz za nim wzrok w ziemię wbiła córka.
Patrzyli tak sobie i patrzyli na papierek wgniatany w podłoże, a banalna ta sprawa zostałaby zapominana, gdyby nie telewizja, która ich sfilmowała.
Wieczorem rodzina zobaczyła się w jednym z programów relacjonujących wizytę. Kadr, na którym ojciec z córką spoglądają w ziemię, opatrzono komentarzem z offu: "Podczas mszy świętej wierni modlili się w ogromnym skupieniu."

PS
Z braku bardziej palących problemów do rozwiązania przez Siłę Najwyższą, przez parę ostatnich lat katolicy modlili się o beatyfikację Jana Pawła II. Jak widać modlitwy zostały wysłuchane. I co teraz powiedzą sceptycy? Że modlitwa jest nieskuteczna? Ha!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz