Drugą osobą chcącą zaświadczyć o świętości Jana Pawła II jest fryzjer Pierre Nadall, który jak sam mówi, dzięki wstawiennictwu papieża w niebiosach "odzyskał życie". Te niesamowite wydarzenia rozegrały się w 2005 roku, gdy dotąd wspaniale rozwijająca się kariera fryzjera legła w gruzach. Powodem kłopotów Nadalla było łysienie, które odebrało znanemu dotąd z imponującej fryzury mężczyźnie wiarygodność i podziw w oczach klientów. Bardzo szybko jego salon wpadł w poważne kłopoty finansowe. On sam zaczął nadużywać alkoholu, a wkrótce okazało się także, iż popadł w uzależnienie od praktyk fetyszystycznych. Wszystko miało zmienić się już w kilka dni po śmierci Jana Pawła II.
- Pamiętam tamtą chwilę doskonale - mówi Pierre Nadall. - Zamroczony tanim winem i upodlony ocieraniem się o kupiony na aukcji wazon Toma Cruise'a postanowiłem dla kawału pomodlić się o opatrzność do Ojca Świętego.
Jak wielkie było zdziwienie Nadalla, gdy następnego dnia nie znalazł na poduszce kolejnej kępki włosów. Początkowo nie dowierzał własnemu szczęściu, postanowił jednak codziennie modlić się do Ojca Świętego. Wkrótce zauważył, iż łysienie naprawdę zostało powstrzymane. Co więcej, od tego czasu jego czupryna powoli, ale zauważalnie zaczęła rosnąć. Kariera ponownie owłosionego Nadalla podniosła się z gruzów. - Bóg wrócił do mojego serca i salonu fryzjerskiego, a wraz nim wrócili także klienci - mówi.
Jak dotąd naukowcy są bezradni wobec tego fenomenu i odmawiają wszelkich komentarzy w tej sprawie. Watykan również milczy, ale jak dodają bezstronni obserwatorzy, jest to milczenie znaczące.
Pierre Nadal został w 2007 roku wybrany Fryzjerem Roku francuskiej edycji magazynu Gay Times. Jest tak popularny, że otworzył już kilka salonów pod własnym nazwiskiem i nie wyklucza, że kolejny stanie w Wadowicach.
- To byłby mój hołd dla Niego, w końcu zawdzięczam to wszystko Ojcu Świętemu. To prawdziwy cud! - mówi Nadall, który stworzył także największe we Francji muzeum z pamiątkami po Janie Pawle II. Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że znajduje w nim wytchnienie od czasu burzliwego rozstania z wazonem Toma Cruise'a.
(PAP)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz