Różnych się widzi spryciarzy w
internecie, chcących żerować na cudzej pracy. Niektórzy podpinają
się pod szumne określenie Web 2.0, ale tak naprawdę wyciąganie
kontentu (przepraszam za marketingowy żargon) od użytkowników
istnieje istnieje w necie jeszcze od lat 90. Ostatnio trafiłem na
portal zwący się Klipon.pl, który przystosował tę praktykę, gdzieś
tak już do Web 3.5.
Idea jest generalnie niezła. Zespoły
wrzucają na Klipona swoje utwory, a domorośli tfu-rcy robią do
nich teledyski. Jedni i drudzy mają okazję na promocję swojej
pracy. Zespół dostaje klipa za frajer, a wideło-tfurca, pławi się
w chwale, obserwując rosnące kliknięcia i ma nadzieję na wielką
karierę.
I tu uwaga. Portal zaznacza, że
autorzy muzyki mogą teledyski bezpłatnie wykorzystać, poprzez
umieszczenie playera Klipon.pl na swojej stronie internetowej.
Kiepsko być uwiązanym do takiego
playera, no ale przecież chyba są inne opcje? YouTube, Vimeo...
Owszem. Możecie też "uzyskać
lub kupić licencję od Klipon.pl na użycie teledysku w swoich
materiałach promocyjnych".
Hmm, czyżby ktoś przypadkiem napisał
"od Klipon.pl" zamiast "od autora teledysku"?
Idziemy do regulaminu a tam...
"Twórcy teledysku, zamieszczający
teledysk na stronie Klipon.pl w ramach konkursu, jak
i poza nim zgadzają się na
przekazanie całości praw autorskich i majątkowych portalowi
Klipon.pl. Prawa te z chwilą umieszczenia teledysku, są
automatycznie przekazywane portalowi."
Pięknie. Całość praw autorskich i
majątkowych. Prawdopodobnie była tam jeszcze klauzula o oddaniu w
niewolę syna pierworodnego, ale być może ktoś uznał, że lepiej z tym poczekać aż się portal na dobre rozbuja.
Wykonawca muzyki szczęśliwie jest
mniej poszkodowany, ale i tak praktycznie traci kontrolę nad swoim
utworem w chwili gdy ktoś zrobi do niego jakikolwiek teledysk i
załaduje na portal.
Klipon ma chyba spore plany i
możliwości bo współpracują z... EMI, czyli jednym z tzw.
majorsów. Trzeba przyznać, że duże wytwórnie nadal solidnie
pracują na swój image bezwzględnych korporacji. Tak bardzo
przejmują się łamaniem praw autorskich, że najchętniej zabraliby
je artystom.
Chciałbym mieć nadzieję, że nikt,
kto był w stanie opanować sztukę tworzenia wideo na przyzwoitym
poziomie, nie jest tak głupi, żeby oddawać Kliponowi swoją pracę
za darmo. Niestety
wielu artystów naprawdę tnie tępą stroną noża i w pełni
zasługuje na opinię jaką najwyraźniej ma o nich Klipon / EMI.
Może część z nich była jednak na tyle przytomna, by wpisać
najpierw do wyszukiwarki "klipon opinie" i wyskoczył im
ten post. Napisałem to dla Was głąby! Tylko się nie przewróćcie
o własne nogi biegnąc mi dziękować!
(*) Dla tych, którzy nie są subtelnymi
intelektualistami: tytuł posta nawiązuje do filmu Woody Allena
"Bierz forsę i w nogi".
PS
PS
PS [update]. Z lenistwa pominąłem ten
wątek, ale post kolegi Mario z forum Kamera Akcja tudzież komentarz
pod postem zachęcił mnie do małego update'u. Ten regulamin jest po
prostu bezprawny. Dlaczego? Oto dwa cytaty dotyczące prawa
autorskiego, wzięte z artykułu adwokata Michała Mikołajczaka na Money.pl.
Z każdym utworem związane są dwa
rodzaje praw autorskich - osobiste i majątkowe. Pierwsze z nich
przysługują zawsze jego twórcy - nie podlegają zrzeczeniu się
ani zbyciu.
I w kwestii autorskich praw
majątkowych:
Umowa przenosząca omawiane prawa musi
zostać zawarta w formie pisemnej, w przeciwnym razie będzie ona
bowiem nieważna.
Tak więc załadowanie czegoś na
portal nie wystarczy żeby komuś przekazać prawa, obojętnie co
jest napisane w regulaminie. Koniec historii. Z powodów. o których
pisałem wcześniej, nadal jednak uważam, że ktoś się na tym może
przejechać. Mam nadzieję, że tym ktosiem będzie właściciel
Klipona.